poświęcone muzyce metalowej

Forum muzyczne

Forum poświęcone muzyce metalowej Strona Główna -> Wywiady -> CHROME DIVISION - Browar, Bzykanie i Belzebub
Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
CHROME DIVISION - Browar, Bzykanie i Belzebub
PostWysłany: Wto 22:02, 25 Lip 2006
subcommandante
Diabeł bez wideł

 
Dołączył: 08 Lip 2005
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z otchłani i czeluści





Pod tajemniczą nazwą Chrome Division kryje się nic innego jak nowy, rock'n'rollowy projekt Shagratha z Dimmu Borgir i kilku jego kolegów. Kulisy tego szalonego przedsięwzięcia odsłania nam basista grupy - Luna.





BARDZO MI SIĘ PODOBA WASZE MOTTO „3B” - „BOOZE, BROADS & BELZEBUB” [w wolnym tłumaczeniu - „Browar, Bzykanie i Belzebub”]. CZY TO BYŁY GŁÓWNE PRZYCZYNY STWORZENIA CHROME DIVISION?

(śmiech) Hmm... Nie wiem. Chyba nie. Przede wszystkim chodzi jednak o muzykę, to ona jest najważniejsza. Oczywiście lubimy czasem się napić, chodzić na imprezy, spotykać się z dziewczynami i robić dużo innych fajnych rzeczy, ale muzyka jest zdecydowanie na pierwszym miejscu.

MIMO TO SŁUCHAJĄC WASZEJ MUZYKI I OGLĄDAJĄC WAS W AKCJI NIETRUDNO ZAUWAŻYĆ, ŻE ŚWIETNIE SIĘ W TYM ZESPOLE BAWICIE - SKRZYNKI PIWA NA ZDJĘCIACH MÓWIĄ SAME ZA SIEBIE... CZY WOBEC TEGO CHROME DIVISION TO DLA WAS GŁÓWNIE ZABAWA I PRZYJEMNY SPOSÓB NA SPĘDZENIE WOLNEGO CZASU, CZY JEDNAK COŚ POWAŻNIEJSZEGO?

Bez wątpienia to, co robimy, jest poważne. Postrzegamy samych siebie jako zespół „z krwi i kości”, jako spójną całość, a nie tylko poboczny projekt kilku muzyków. Poza tym cały czas pracujemy nad nowymi rzeczami. Na dzień dzisiejszy mamy już gotowe co najmniej dwa kawałki na kolejną płytę, która - mogę to powiedzieć z całą odpowiedzialnością - na pewno będzie. A zatem Chrome Division to nie tylko jednorazowy wybryk - to prawdziwy zespół.

TO ŚWIETNIE, ALE CZY NIE UWAŻASZ, ŻE WIELU LUDZI CAŁY CZAS MOŻE WAS TRAKTOWAĆ JAKO „POBOCZNY PROJEKT SHAGRATHA I KILKU INNYCH KOLESI”, KTÓRZY CHCĄ SIĘ PO PROSTU ZABAWIĆ? INNYMI SŁOWY - JAKO ZWYKŁĄ CIEKAWOSTKĘ?

Nie ukrywam, że wiele osób zainteresowało się nami właśnie z powodu Shagratha, który jest przecież znany na całym świecie jako lider Dimmu Borgir. Zresztą pozostali członkowie Chrome Division też są kojarzeni z innymi kapelami, w związku z czym jedni nazywają nas supergrupą, inni sztucznym tworem albo jeszcze inaczej. Rzeczywiście, takie może być pierwsze wrażenie, ale jestem pewien, że gdy ludzie osłuchają się z naszą muzyką i zobaczą, że my sami postrzegamy siebie jako prawdziwy zespół, ich nastawienie ulegnie zmianie. Decydującą rolę odegra tu z pewnością druga płyta - wtedy już nikt nie będzie nas mógł nazwać „jednorazowym projektem”!

RAZEM Z SHAGRATHEM I LEXEM ICONEM [z The Kovenant] BYŁEŚ JEDNYM Z ZAŁOŻYCIELI CHROME DIVISION. JAK TO SIĘ WSZYSTKO ZACZĘŁO?

Dokładnie 2 lata temu, w lecie 2004 roku, Shagrath zadzwonił do mnie i powiedział, że ma akurat chwilę czasu i może warto byłoby wcielić w życie projekt, o którym tyle wcześniej rozmawialiśmy. W zasadzie przez dobrych kilka lat, kiedy wychodziliśmy razem na miasto, snuliśmy plany stworzenia wspólnie tego typu grupy. Wiem też, że gdy Lex Icon grał jeszcze w Dimmu Borgir, zdarzało im się czasem zostawać razem po próbach i coś tam kombinować. Niestety, do tej pory jedynie na planach się kończyło. Aż owego lata Dimmu Borgir miał jakąś krótką przerwę w działalności i Shagrath zdecydował, że nadszedł wreszcie czas, żeby coś z tym zrobić. Ponownie dogadał się z Lexem, a ja dołączyłem do nich jako basista. Kompletowanie pełnego składu zajęło nam kilka kolejnych miesięcy i mniej więcej od stycznia 2005 roku zaczęliśmy wreszcie grać na poważnie. Można powiedzieć, że wtedy właśnie weszliśmy na właściwą ścieżkę muzyczną. Wcześniej skłanialiśmy się bardziej w stronę stoner rocka, ale w momencie, gdy dołączył do nas Eddie (voc.), zdecydowaliśmy się zmienić kierunek i wyrzucić z naszych kawałków wszystko to, co uznaliśmy za niepotrzebne. Tak, aby nasza muzyka stała się surowa, prostsza i bardziej bezpośrednia. Próbowaliśmy myśleć bardziej rock’n’rollowo. I sądzę, że nam się udało.

SKĄD SIĘ WZIĘŁA NAZWA ZESPOŁU?

Z tego co wiem, Shagrath chciał mieć nazwę, która brzmiałaby jak nazwa klubu czy gangu motocyklowego. Coś, co by dobrze wyglądało na skórzanej kurtce albo kamizelce. Dlatego mamy w nazwie „Division. A co do „Chrome”, to myślę, że chodzi po prostu o nawiązanie do silnika motocyklowego albo samochodowego. Poza tym to synonim słowa „metal”, a więc w jakiś tam sposób odnosi się też do muzyki.

JAK OBECNIE WYGLĄDA SKŁAD CHROME DIVISION?

Oczywiście każdy zna Shagratha więc nie ma chyba sensu go przedstawiać. Dalej jest perkusista Tony White (w połowie 2005 r. zastąpił Lexa Icona), który na co dzień gra w zespole Minas Tirith. To naprawdę dziwna, a zarazem bardzo fajna kapela. Ich muzyka jest bardzo techniczna, pokręcona, słychać tam nawet elementy funkowe, a jednocześnie całość jest bardzo melodyjna i ma specyficzny, mroczny klimat. Następny w kolejce jest wokalista - Eddie Guz. Pochodzi z zespołu The Carburetors, który stylistycznie lokuje się w pobliżu Chrome Division. Może trochę więcej jest tam klasycznego rocka i grają nieco lżej niż my, ale to ta sama szufladka. Dalej mamy drugiego gitarzystę, Ricky’ego Blacka. Na co dzień gra w pop-rockowym zespole Hot Muffins, z którym wykonuje covery, standardy bluesowe itp. No i wreszcie jestem ja, a moją macierzystą formacją jest Ashes To Ashes. To zespół zbliżony klimatem do Minas Tirith, ale gramy mimo wszystko trochę bardziej przystępnie.

Z TEGO CO MÓWISZ WYNIKA, ŻE WIĘKSZOŚĆ Z WAS TO MUZYCY METALOWI, A PRZYNAJMNIEJ SILNIE W METALU ZAKORZENIENI. DLACZEGO ZATEM ROCK’N’ROLL?

Przede wszystkim dlatego, że to jest muzyka, na której w dużej mierze się wychowaliśmy. Jak byliśmy młodzi, namiętnie słuchaliśmy rzeczy w rodzaju Kiss, Motorhead czy Iron Maiden. I te młodzieńcze fascynacje są tym, co nas wszystkich łączy. Potem, gdy dorośliśmy, każdy z nas poszedł trochę inną ścieżką i grał trochę inne rzeczy, ale ostatecznie to właśnie taka muzyka nas ukształtowała i do dziś jesteśmy nią przesiąknięci. Dlatego też stworzenie Chrome Division było dla nas czymś w rodzaju powrotu do korzeni.

JEDNAK OKREŚLACIE SWOJĄ MUZYKĘ NIECO INACZEJ, JAKO „DOOMSDAY NEKRO ROCK’N’ROLL”. CO TO DOKŁADNIE ZNACZY?

To, co gramy jest z pewnością mocniejsze niż „zwyczajny” rock’n’roll, ale z drugiej strony na pewno nie jest to metal, więc musieliśmy to jakoś nazwać. Zdecydowaliśmy się na określenie „doomsday”, które naszym zdaniem nieźle oddaje moc zawartą w tej muzyce, a zarazem sugeruje, iż jest to coś pomiędzy typowym rock’n’rollem a metalem.

SWOJĄ DROGĄ TO CIEKAWE, ŻE WIELE OSÓB GRAJĄCYCH EKSTREMALNE ODMIANY METALU ODCZUWA POCIĄG DO TAKIEGO ROCK’N’ROLLOWEGO GRANIA. Z PEWNOŚCIĄ MA TO ZWIĄZEK Z TYM, CO MÓWIŁEŚ O DORASTANIU PRZY DŹWIĘKACH TAKIEJ MUZYKI. ALE CZY NIE JEST TEŻ TAK, ŻE METAL JAKO GATUNEK NARZUCA PEWNE OGRANICZENIA I W PEWNYM MOMENCIE POJAWIA SIĘ POTRZEBA WYŁADOWANIA NAGROMADZONYCH EMOCJI W LUŹNIEJSZEJ, BARDZIEJ OTWARTEJ FORMIE, JAKĄ ZAPEWNIA ROCK’N’ROLL?

Tak, całkowicie się z tobą zgadzam i rozumiem tych, którzy raz na jakiś czas mają ochotę sobie coś takiego pograć. To świetna zabawa! Osobiście uważam, że nie ma sensu zamykać się tylko w obrębie jednego gatunku. Jeśli lubisz, powiedzmy, black metal, nie musisz przecież koniecznie słuchać na okrągło tylko black metalu.

DECYDUJĄC SIĘ NA GRANIE ROCK’N’ROLLA SIŁĄ RZECZY ZWRACACIE SIĘ KU NIECO INNEJ PUBLICZNOŚCI NIŻ DOTYCHCZAS. JAK SĄDZISZ - JAKA TO BĘDZIE PUBLICZNOŚĆ?

Na pewno będzie więcej dziewczyn! (śmiech) A tak poważnie to myślę, że to, co robimy z Chrome Division, skierowane jest do szerszego grona odbiorców niż dotychczasowe dokonania każdego z nas. To w gruncie rzeczy bardzo konkretna muzyka, prosta i łatwa w odbiorze - nie musisz wsłuchiwać się w każdy kawałek po 10 razy i analizować go tygodniami żeby wyrobić sobie własne zdanie. Po prostu odpalasz płytę i albo ci się podoba albo nie. To jest dużo bardziej bezpośrednie.

CZYLI TWOIM ZDANIEM CHROME DIVISION TO MUZYKA PRZEZNACZONA PRZEDE WSZYSTKIM DO ZABAWY?

Zdecydowanie tak. To świetna muzyka na imprezy, kiedy chcesz się napić z kumplami i po prostu dobrze się bawić.

A CZY UWAŻASZ, ŻE FANI WASZYCH MACIERZYSTYCH ZESPOŁÓW ZAAKCEPTUJĄ TO NOWE WCIELENIE?

Jak już mówiłem, moim zdaniem fani metalu są otwarci na taką muzykę, więc kiedy zobaczą, że pomimo naszych koneksji zespołowych jednak nie gramy metalu powiedzą sobie: „OK, to jest coś innego. Posłuchajmy”. Myślę, że - może z wyjątkiem tych najbardziej zatwardziałych black metalowców - wielu fanów metalu może tu znaleźć coś dla siebie.

WIDZĘ ŻE MASZ BARDZO DOBRE ZDANIE O METALOWCACH...

Tak. Sądzę, że dużo łatwiej jest miłośnikowi metalu słuchać czy też grać rocka niż na odwrót. Jest to w jakiś tam sposób naturalne, w końcu metal wywodzi się bezpośrednio z rocka. Ale jeśli jesteś fanem rocka, często nie potrzebujesz już niczego więcej. Dlatego wielu fanów „tradycyjnego” rocka nie przepada za metalem.

21 LIPCA DO SKLEPÓW TRAFI WASZA DEBIUTANCKA PŁYTA, ZATYTUŁOWANA PO PROSTU „DOOMSDAY ROCK’N’ROLL”. CZEGO MOŻEMY SIĘ PO NIEJ SPODZIEWAĆ?

Na pewno prostych, bezpośrednich, rock’n’rollowych piosenek z metalowymi naleciałościami. Mniej więcej 70 - 80 procent albumu to szybkie, dynamiczne kawałki. Pod koniec robi się trochę spokojniej, nieco zwalniamy tempo, ale nie spodziewajcie się żadnej ballady - to raczej klimatyczne, bardziej bluesowe granie. Zasadniczo jednak jest ostro i do przodu. Materiał jest zwarty i konkretny, nie ma na tej płycie niczego, co byłoby jedynie niepotrzebnym dodatkiem. Tylko sama rock’n’rollowa esencja. Moim zdaniem to muzyka, która przede wszystkim będzie się świetnie sprawdzać na żywo. Jest tam dużo solówek, dużo chwytliwych refrenów, które można sobie podśpiewywać. No a poza tym znakomicie nadaje się do słuchania w samochodzie. No wiesz, gaz do dechy i jazda! (śmiech)

KTO JEST AUTOREM PIOSENEK?

Wszystkie teksty napisał Eddie, wokalista. Natomiast w przypadku muzyki wychodziło to bardziej spontanicznie. Zwykle Shagrath przynosił na próby zarysy riffów, a później wspólnie dokładaliśmy resztę i pracowaliśmy nad aranżacjami poszczególnych utworów. Dużo w tym było zabawy i niezobowiązującego jamowania.

WASZA PŁYTA ZOSTAŁA WYDANA PRZEZ JEDNEGO Z GIGANTÓW NA RYNKU METALOWYM - NUCLEAR BLAST. JAK DOSZŁO DO PODPISANIA KONTRAKTU Z TĄ WYTWÓRNIĄ?

Dimmu Borgir nagrywa dla Nuclear Blast więc Shagrath oczywiście zna ludzi stamtąd, ale wbrew pozorom nie wszystko poszło tak prosto, jak mogłoby się wydawać. Przedstawiciele firmy chcieli usłyszeć co gramy, a my mieliśmy wówczas jedynie kilka kawałków w wersji demo, nagranych niezbyt starannie, z bębnami z automatu. Podrzuciliśmy im to, ale niestety nie byli zachwyceni. Czyli na początku usłyszeliśmy „nie”. Ale nie zraziliśmy się tym i po jakimś czasie weszliśmy wreszcie do porządnego studia żeby nagrać 5 utworów w wersji ostatecznej, która by nas brzmieniowo zadowalała. Ludzie z Nuclear Blast dali nam na szczęście drugą szansę, posłuchali tego i bardzo im się spodobało. A więc to nie było do końca tak, że załatwiliśmy sobie kontrakt po znajomości. Musieliśmy ich najpierw przekonać, że to, co robimy, jest jednak coś warte.

Z TEGO CO MÓWISZ WYNIKA, ŻE TWORZENIE MATERIAŁU I NAGRYWANIE PŁYTY PRZEBIEGAŁO ETAPAMI, ŻE NIE ZAREJESTROWALIŚCIE WSZYSTKIEGO OD RAZU.

Tak, to prawda. To było w sumie dość dziwne. Mieliśmy na początku te 5 kawałków które nagraliśmy i w zasadzie niewiele więcej. A więc musieliśmy sobie zrobić przerwę i powrócić do sali prób, żeby dokończyć materiał na płytę. Po czym z powrotem weszliśmy do studia żeby nagrać pozostałych 6 utworów. Moim zdaniem to było świetne rozwiązanie, ponieważ mogliśmy się dzięki temu skupić w danym momencie jedynie na tych 5 czy 6 kawałkach, co pozwoliło nam znacznie lepiej je dopracować.

CZYLI JESTEŚ ZADOWOLONY Z KOŃCOWEGO REZULTATU?

Oczywiście. Sądzę, że płyta brzmi bardzo dobrze. A przede wszystkim brzmi dokładnie tak, jak tego chcieliśmy. Czyli surowo. Bardzo nie chcieliśmy, żeby brzmienie było wygładzone, tak jak to się teraz często zdarza w przypadku kapel numetalowych. One w większości brzmią dobrze, potężnie, ale jednocześnie bardzo czysto i sterylnie. My dążyliśmy do czegoś zupełnie innego. Chcieliśmy, żeby blachy porządnie wybrzmiewały, żeby gitary się czasami sprzęgały i ogólnie żeby całość była brudna i surowa. I myślę, że ostateczny rezultat jest zgodny z naszymi oczekiwaniami - choć zdarzają się momenty cięższe, surowość zdecydowanie dominuje.

PREMIERZE ALBUMU TOWARZYSZY SZEROKO ZAKROJONA AKCJA PROMOCYJNA - WSPÓLNIE ZE ZNANYM SZWEDZKIM REŻYSEREM PATRICKIEM ULLAEUSEM NAKRĘCILIŚCIE 2 WERSJE TELEDYSKU DO UTWORU „SERIAL KILLER”, GŁOŚNO JEST O WAS W MATERIAŁACH NUCLEAR BLAST, KRĄŻĄ TEŻ POGŁOSKI O PLANOWANEJ MIĘDZYNARODOWEJ TRASIE... MÓGŁBYŚ POWIEDZIEĆ COŚ WIĘCEJ NA TEN TEMAT?

Jeśli chodzi o trasę to na razie są to niestety tylko pogłoski. Oczywiście mamy takie plany, ale jeszcze za wcześnie na konkretne ustalenia. Daliśmy znać ludziom z Nuclear Blast że bardzo chcemy grać i teraz czekamy na odpowiedź. Mamy nadzieję, że wkrótce pojawi się taka możliwość, zwłaszcza jeśli znajdzie się zespół, który będziemy mogli supportować. Zresztą nasz pierwszy koncert w karierze odbędzie się już w najbliższą sobotę, 15 lipca, tutaj w Oslo. Będzie to impreza zorganizowana specjalnie z okazji wydania płyty. Zapowiada się przednia zabawa! (śmiech)

NAPRAWDĘ NIGDY WCZEŚNIEJ NIE WYSTĘPOWALIŚCIE NA ŻYWO?

Oczywiście że występowaliśmy, chociaż nie z tym zespołem (śmiech). Ale to rzeczywiście trochę dziwne. Istniejemy już przecież prawie 2 lata. Jednak do tej pory naszą uwagę ciągle pochłaniało coś innego - próby, tworzenie materiału, praca w studiu, kręcenie teledysku - i jakoś nie było okazji żeby zagrać gdzieś przed prawdziwą publicznością. Mimo to bardzo chcemy grać na żywo, lubimy to i już się nie możemy doczekać, aż będziemy mieli taką możliwość. Poza tym - jak już mówiłem - uważam naszą muzykę za wybitnie koncertową i myślę, że będzie się świetnie sprawdzać na scenie. Każdy koncert Chrome Division - jak już zaczniemy je grać - to będzie jedna wielka impreza!

CZEGO ZATEM FANI MOGĄ SIĘ PO WAS SPODZIEWAĆ PODCZAS KONCERTÓW?

Przede wszystkim ogromnej dawki pozytywnej energii! Myślę też, że pot będzie się lał strumieniami... (śmiech) Ale tak poważnie, to mam nadzieję, że ludzie podchwycą tę energię i będą się bawić razem z nami. Nie chciałbym, żeby na naszych koncertach ktoś stał jak kołek albo przechadzał się po sali bez większego zaangażowania. To jest muzyka do wspólnej zabawy, do wspólnego śpiewania z pięściami w górze. Tego ja się spodziewam po publiczności.

BRZMI ZACHĘCAJĄCO! MAM NADZIEJĘ, ŻE KTÓREGOŚ DNIA BĘDZIEMY MOGLI TEGO DOŚWIADCZYĆ TAKŻE TUTAJ W POLSCE.

Z pewnością. Jeśli tylko uda nam się pojechać w europejską trasę, Polska na pewno znajdzie się na liście miejsc, które musimy odwiedzić. Słyszałem, że macie tam znakomitą publiczność, ludzie reagują bardzo entuzjastycznie.

NO CÓŻ, TAK MÓWIĄ...

Ale to prawda!

BARDZO MIŁO TO SŁYSZEĆ. ALE WRÓĆMY MOŻE NA CHWILĘ DO NORWEGII. ROCK’N’ROLL MA TAM BARDZO SILNĄ REPREZENTACJĘ, ZESPOŁY W RODZAJU TURBONEGRO CZY GLUECIFER CIESZĄ SIĘ NA ŚWIECIE CORAZ WIĘKSZĄ POPULARNOŚCIĄ. CO SĄDZISZ O TYM ZJAWISKU? CZY W JAKIŚ SPOSÓB IDENTYFIKUJECIE SIĘ Z TĄ SCENĄ?

Nie do końca. Tak naprawdę nie jesteśmy jakoś blisko związani ze sceną rockową, w końcu większość z nas wywodzi się ze środowiska metalowego. Chociaż jako Chrome Division rzeczywiście lokujemy się gdzieś w pobliżu zespołów, które wymieniłeś. Moim zdaniem to nie są złe kapele, potrafią pisać fajne, melodyjne kawałki, chociaż z drugiej strony jest też bardzo dużo mniej znanych zespołów grających w podobnym stylu, które są dużo lepsze od tych kilku gigantów. Ale zgadzam się z tobą, że ten nurt jest obecnie dość silny.

SKĄDINĄD TO BARDZO CIEKAWE ZJAWISKO - W KOŃCU NORWEGIA NIE MA ZBYT WIELE WSPÓLNEGO Z POŁUDNIEM STANÓW ZJEDNOCZONYCH... CO JEST W NIEJ TAKIEGO SZCZEGÓLNEGO, ŻE MASOWO POWSTAJĄ TAM TEGO TYPU ZESPOŁY?

Trudno powiedzieć, ale myślę, że w Norwegii istnieje bardzo sprzyjający klimat dla takiego grania. Ludzie tutaj nie lubią stać w miejscu, chcą, żeby cały czas coś się działo. Znam wiele osób które grają w dwóch czy trzech zespołach w różnych miejscach kraju. To wszystko się kręci i powstaje bardzo przyjazne środowisko dla podobnych inicjatyw. Poza tym, podobnie jak w USA, taka muzyka znakomicie łączy ludzi - to nie tylko styl, ale też relacje międzyludzkie.

WASZ IMAGE WSKAZUJE JEDNOZNACZNIE NA FASCYNACJĘ MOTOCYKLAMI I ZWIĄZANĄ Z NIMI SUBKULTURĄ. MOŻE POWINNIŚCIE DODAĆ CZWARTE „B” DO SWOJEGO MOTTO - „BIKES”?

Tak, to całkiem niezły pomysł! (śmiech)

JEŹDZICIE NA MOTOCYKLACH?

Niestety nie. Oczywiście każdy z nas bardzo by chciał, ale to jednak dość droga rozrywka, poza tym trzeba mieć specjalne prawo jazdy... Mimo to bardzo mi się podoba ten styl i cała ta otoczka motocyklowa. Zatem w naszym przypadku to raczej swoista fascynacja niż rzeczywiste działanie.

CZY SUBKULTURA MOTOCYKLISTÓW JEST POPULARNA W NORWEGII?

Myślę, że tak. Tuż obok naszej sali prób jest siedziba najstarszego oficjalnego klubu motocyklowego w Norwegii i bardzo często gadamy z ludźmi, którzy tam bywają. To są w większości panowie po pięćdziesiątce, którzy praktycznie całe życie jeżdżą na motocyklach. Widać po nich, że naprawdę kochają to, co robią. A poza tym są bardzo mili. Fajna sprawa.

POZOSTAJĄC W KLIMACIE MOTOCYKLOWYM MOŻNA POWIEDZIEĆ, ŻE JAKO ZESPÓŁ JESTEŚCIE DOPIERO NA POCZĄTKU DROGI. JAKI ZATEM BĘDZIE NASTĘPNY PRZYSTANEK?

Na pewno musimy zacząć wreszcie grać na żywo. Teraz, kiedy płyta jest już właściwie w sprzedaży, powinniśmy ją promować jak tylko się da - głównie poprzez granie koncertów. Poza tym zaczniemy pewnie wkrótce pracować nad nowym materiałem, nie chcemy żeby doszło do jakiegoś zastoju pod tym względem. Planujemy również nakręcić drugi teledysk - mamy to zapisane w kontrakcie - ale pewnie trzeba będzie na niego jeszcze trochę poczekać.

CO POWIESZ NA KONIEC POLSKIM FANOM ŻEBY PRZEKONAĆ ICH DO WASZEJ MUZYKI?

Chciałbym tylko powiedzieć, że jeśli chcecie zorganizować imprezę i dobrze się bawić z przyjaciółmi przy fajnej muzyce - musicie mieć ten album! (śmiech) Na pewno rozsądnie zrobicie, jeśli kupując naszą płytę kupicie jednocześnie sześciopak piwa - te dwie rzeczy znakomicie się ze sobą łączą. Zresztą moim zdaniem do każdej płyty Chrome Division powinien być dodawany taki sześciopak. Albo na odwrót. Krótko mówiąc - to muzyka dla ludzi, którzy przede wszystkim chcą sobie poszaleć i wiedzą, co to znaczy rock’n’roll!

I O TO CHODZI! BARDZO DZIĘKUJĘ ZA ROZMOWĘ I MAM NADZIEJĘ ŻE ZOBACZYMY WAS KIEDYŚ W NASZYM KRAJU.

Dzięki! Ja również mam taką nadzieję.[/img]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
CHROME DIVISION - Browar, Bzykanie i Belzebub
Forum poświęcone muzyce metalowej Strona Główna -> Wywiady
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie GMT  
Strona 1 z 1  

  
  
 Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin