|
| Life Of Agony,Carnal;Warszawa,Stodoła,23.11.2005 |
|
|
Wysłany: Czw 11:13, 24 Lis 2005 |
|
|
DROLGOTH |
Administrator |
|
|
Dołączył: 23 Cze 2005 |
Posty: 981 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Skąd: Warszawa |
|
|
|
|
|
|
W dwa lata po reaktywacji, dziesięć lat po ostatnim koncercie w Polsce nasz kraj ponownie odwiedził amerykański zespół LIFE OF AGONY. Jedyny koncert zaplanowano na 23 listopada w warszawskim klubie „Stodoła”. Mimo nienajlepszej akcji promocyjnej do klubu przybyło jednak sporo osób. Jako support amerykanów wystąpił zespół CARNAL. W swoim niewiele ponad półgodzinnym występie opartym głównie na piosenkach z albumu The End Of Everything zespół wypadł bardzo dobrze. Na dużej scenie grupa wypadła zdecydowanie bardziej efektownie niż w małych salkach. Członkowie zespołu wiedzą na czym polega sceniczny image co zaprezentowali podczas swojego występu. Efektowny headbanging , kontakt z publicznością, rozdawanie singli to elementy które korzystnie wpływają na odbiór całości. Zagrane piosenki : „Decadence’ , „My Salvation” , "Remembrance" , "At The Bottom" , „The End Of Everything” , znany z albumu“Curse This Day” – “Damnation” spodobały się zgromadzonej publiczności, która ciepło przyjęła zespół.
Po trwającek ok. 30 minut przerwie technicznej na scenie pojawiła się gwiazda wieczoru. Zespół ma już może swoje najlepsze lata za sobą, ale nadal prezentuje wysoki poziom i widać było, że na scenie jest czterech zawodowców.
Zaczęli od „Don’t Bother” z najnowszej płyty „Broken Valley”. Cały set został oparty na utworach pochodzących z dwóch krążków; debiutanckiego „River Runs Red” („This Time”,”Through & Through”,”Bad Seed”,”Underground”,”River Runs Red”) oraz najnowszego „Broken Valley”(„Don’t Bother”,”Day He Died”,”Love To Let You”,”Strung Out”). Oprócz tego zespół zagrał dwa utwory z drugiego albumu „Ugly” – „I Regret” i „Lost” oraz jeden z „Soul Searching Sun” – „Weeds”.
Na zespole ciąży „klątwa pierwszej płyty” będącej jednym z lepszych debiutów lat 90-tych. Było to bardzo widoczne podczas koncertu. Publiczność bardzo żywiołowo reagowała na utwory z „River Runs Red”natomiast nowe kompozycje były przyjmowane z dystansem.
Na scenie nie było miejsca na jakieś super efekty wizualno – choreograficzne. Po prostu czterech dojrzałych facetów wyszło na deski i przez godzinę bawiło się razem ze swoimi fanami. Keith Caputo szalał ze statywem mikrofonu po scenie rozmawiając sobie pomiędzy utworami z publicznością. Gitarzyści Joey Zampella i Alan Robert co chwilę zmieniający miejsce pobytu na scenie oraz schowany za bębnami Sal Abruscato dopełniali obrazu całości. Nie było to może jakieś wielkie wydarzenie jednak nikt nie mógł się czuć rozczarowany. Przyzwoity koncert dobrego rockowego zespołu. |
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|