poświęcone muzyce metalowej

Forum muzyczne

Forum poświęcone muzyce metalowej Strona Główna -> First Strike -> Cortege
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
Cortege
PostWysłany: Nie 6:45, 11 Wrz 2005
DROLGOTH
Administrator

 
Dołączył: 23 Cze 2005
Posty: 981
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa





Historia zespołu CORTEGE sięga roku 1996. Wtedy to Artur Ambroży, zainfekowany w dzieciństwie potęgą gitarowego kunsztu Treya Azagthotha, zatrudnionego w amerykańskiej firmie do dewastowania umysłów Morbid Angel, postanowił powołać do życia zespół o podobnym profilu. Wraz z innym gitarownikiem Arturem Majerowniczem rozpoczęło się to co później miało nazywać się Cortege. Aby niecny plan Arturów ziścił się potrzebowali oni jeszcze dwóch osób, które by w sposób odpowiedzialny zajęły się basem, bębnami i wykrzykiwaniem bluźnierstw do mikrofonu. Funkcje te przejęli kolejno Sebastian Bartek wokal i bas, oraz człowiek o brutalnej ksywie Ciapek, który trudnił się okładaniem zestawu perkusyjnego. W ten oto sposób światło dzienne ujrzał twór nieśmiało nazywany Damned Souls. Prace nad pierwszym wyziewem zespołu zostały rozpoczęte.

Luty 1997 roku to czas kiedy zespół po raz pierwszy zaprezentował swoje przeboje szerszemu gronu słuchaczy. W MOKu w Rybniku dokonał się akt scenicznego rozprawiczania zespołu, którego członkowie ostatni raz występowali przed publicznością w szkole podstawowej na akademiach z okazji Dożynek lub 1go Maja. Z głośników poleciały dźwięki takich utworów jak: Gods of War , Divine Liar , Multiform , Ahab , oraz kower zespołu Slayer Dead Skin Mask , który miał później na stałe zagościć w recitalowym repertuarze kapeli. Wydawało się wtedy, że już tylko krok dzieli chłopaków od zarejestrowania swojego Death Metalu. Nic bardziej mylnego. Rok 1997 przyniósł pierwsze przetasowania w składzie zespołu. Ciapek poinformował kolegów, że ani mu się śni dłużej napierać w bębny i po blachach w tym zespole. Lekko podłamane chłopaki podali sobie ręce z Ciapkiem i zostali sami ze swoimi instrumentami w rękach ale piwo też, od czasu do czasu, sobie z Ciapkiem wypili, żeby nie było, że są jakimiś gburami czy coś. Jednakże Rybnik to miasto gdzie perkusiści mieszkają w co drugim bloku więc skład bardzo szybko uzupełnił Michał Hoszycki, kolega Arturów z ławy szkolnej. Michał był już wtedy weteranem sceny lokalnej gdyż udzielał się w takich formacjach jak Toxic czy Front z którymi w niejednym studiu piwo już pił. Chłopaki pełni werwy rozpoczęli przygotowywanie materiału na pierwsze demo, na które przedpłaty poczynili najbardziej zagorzali fani, niewinne nastoletnie panny oraz metropolita katowicki. W owym czasie dzielni muzykanci postanowili nadać zespołowi nazwę Altair gdyż brzmiała ona ładniej niż Damned Souls. Fortuna postanowiła jednak okrutnie zakpić z kapeli. Kiedy wszystko było prawie gotowe Polska Armia przypomniała sobie, że Michał będzie stanowił doskonałe wzmocnienie jej struktur. A bardziej po ludzku to perkusista Altair zwyczajnie dostał bilet. Oj ciężki to był czas, próby odbywały się sporadycznie na przepustkach Michała, a kapela na ponad rok popadła w stan hibernacji. Na szczęście pobyt w armii nie trwa wiecznie. Po opuszczeniu koszar Michał zasiadł za bębnami, a reszta chłopaków, po roku rozbratu z muzykowaniem, rozpoczęła regularne randki w celu oszlifowania swojej sztuki.

Po miesiącach grania zespół postanowił zrezygnować z części starych utworów, a część postanowił przearanżować. Chłopaki postawili też na nowe numery, które bardzo dobrze obrazowały kondycję zespołu grającego już, bądź co bądź, kilka lat. W międzyczasie okazało się także, że pewna młodzieżowa grupa z Rzeszowa wpadła na pomysł nazwania swojego ansamblu Altair, a co więcej pod tym szyldem nagrali demo co lekko przygnębiło mający wejść do studia oddział. Zapadła więc decyzja o ponownym chrzcie zespołu. Tym razem wybrano nazwę Cortege i tak już zostało. Miesiące płynęły, a entuzjazm do grania Death Metalu zaczął topnieć u drugiego gitarmana, Artura Majerowicza. Jako że zespół nie mógł sobie pozwolić na kolejne przestoje rozstanie stało się nieuniknione. Artur włożył swój instrument do futerału i znacznie osłabił natężenie spotkań z kolegami z zespołu. Cortege od początku korzystający z dobrodziejstw dwóch gitar ze znaną sobie zaradnością zatrudnił na miejsce drugiego wioślarza, młodego, uzdolnionego i krętowłosego Łukasza Schuberta, który jak się okazało po długich rozmowach, nie był spokrewniony ze znanymi kompozytorami. Łukasz przykładał się do swojej pracy co zaowocowało gotowością bandu do podjęcia prób scenicznego epatowania terrorem. Cortege występował min. na trzecich urodzinach sławnego zespołu Łzy (w dniu częściowego zaćmienia słońca), na Devil s Night w Knurowie, oraz na Deadly Xmas Party dla czeskich wyznawców metalu w Petrowicach.

W 1999 roku Cortegowcy podejmują decyzję o odwiedzeniu studia by zanieczyścić ścieżki magnetofonu swoimi rewelacjami. Lecz był to czas urodzin Dżizasa i studio zostało priorytetowo zarezerwowane dla dzieci chwalących pana. Chłopaki z Cortege postanowili zacisnąć zęby i przy kilku garcach piwa powiedzieli sobie co o tym myślą. Data nagrania została przeniesiona ostatecznie na marzec roku 2000. Uwaga, uwaga, uwaga, w marcu chłopaki rozłożyli się w studio i poczęli tam w bólach pierwsze oficjalne demo, które postanowili zatytułować Awareness . Brzmienie tego materiału nie jest może szczytem inżynierii dźwiękowej ale energia z niego bijąca rekompensuje w pełni niedociągnięcia realizatora. Materiał ten spotkał się z ciepłym przyjęciem fanów co dodatkowo nakręcało zespól, który ze swoją muzyką ruszył w mini tournee aby przybliżyć swoje dokonania metalowcom czyli ludziom z którymi trudno rozmawia się o ostatnich dokonaniach np. boskiego Enrique, czy przepięknej Britney Spears. Krew lała się z różnych scen co zaowocowało rozejściem się Awareness w około 300 kopiach. Jednakże Metal Blade, Earache, czy Nuclear Blast ociągały się z wysłaniem stosownych papierów do podpisania. Cortege grał dużo, a że grał dobrze przysparzał sobie fanów lecz również jak na prawdziwy metalowy band przystało, wrogów. Były pogróżki listowne, a nawet akcja oddziału antyterrorystycznego w mieszkaniu jednego z członków! Przysięgam!!! Wszystko szło w dobrym kierunku.

Myli się jednak ten, który sądzi, że zespół w tym czasie zasypywał gruszki w popiele i nie tworzył nic nowego. W pocie czoła powstawały nowe pieśni mające nauczyć niewiernych szacunku do Cortege. Kiedy upłynęło półtora roku od nagrania Awareness zespół był już gotowy do podjęcia następnego natarcia na magnetofon studyjny. Tym razem miejscem bitwy miało okazać się studio J.P. w Jastrzębiu Zdroju. Wspólnie z młodym i zdolnym realizatorem, Jurkiem Pietrzykiem, Cortegowcy zaczęli dłubać przy nowym materiale. Nauczeni doświadczeniem grajkowie doszli do wniosku, że skoro w zespole są cztery instrumenty to fajnie byłoby je słyszeć. Postanowili więc postawi na produkcję. Tak więc na przełomie października i listopada roku Pańskiego 2001 w oparach pizzy i gorących pierogów z mięsem popijanych piwem powstało drugie demo Introduction to the Slaughter of Your Gods . Zacne to były melodie nie wspominając o produkcji, która tym razem oddawała zamysły chłopaków. Zastrzeżenia może budzić tu jednak brzmienia centralek za mało wysuniętych do przodu i trochę spłaszczonych co jednak zespół z pewnością skoryguje przy okazji następnego materiału. Jedno było pewne - materiał nie mógł przejść niezauważony.

Gwałcenie niewinnych uszu stadka Bożego zostało rozpoczęte. Zespół zaczął rozsyłanie materiału do prasy branżowej, oraz do wytwórni. Ruszyła też oczywiście lawina koncertowa. Zespół pogrywał tu i ówdzie dewastując umysły i tak zdemoralizowanej już młodzieży. Do najważniejszych setów należał z pewnością koncert w Rybniku gdzie Cortege supportował dosyć znane grupy młodzieżowe takie jak Vader i Sceptic. W tym samym miejscu, kilka miesięcy później, chłopaki otwierali koncert legendy Heavy Metalu Turbo. Nie można oczywiście zapomnieć o dwóch kolejnych najazdach na Republikę Czeską gdzie to polskich barw bronili nasi dzielni muzykanci w Karvinie i na Immortal Shadow Fest IV w Prznie! Oczywiście były też pomniejsze koncerty o których można by opasłe tomy pisać. Kto był to wie, a kto nie był być może kiedyś będzie. Ostatnie dokonanie koncertowe Cortege to festiwal Rockowisko w Rydułtowach, który zgromadził kilkusetną grupę metalowców co skrzętnie wykorzystał kandydat na burmistrza agitujący ze sceny w sposób dość osobliwy. Otóż ten przebiegły nicpoń zaczął obiecywać więcej takich koncertów a na potwierdzenie tego, do dźwięków Morbid Angel granych przez Artura, zaczął machać głową. Dobre to było, nie powiem. Nie wiem czy wybrano go na burmistrza w każdym bądź razie ja o żadnym koncercie w tamtych stronach nie słyszałem, więc albo odpadł, albo po prostu nabrał jak koparka łatwowiernych metalowców. Jeszcze kilka słów o muzyce na płycie bo przecież ona to najważniejszą jest. Zespól pokazuje tu jak bardzo rozwinął się od Awareness . Mamy na Introduction... kompozycje przemyślane do ostatniego elementu. Nie ma tu raczej miejsca na przypadkowość. Tym razem reakcje pism, pisemek i słuchaczy były bardziej podzielone. Dla jednych płyta była bardzo dobra, dla innych, szczególnie tych dla których opanowanie instrumentów powinno kończyć się na wczesnym Bathory, za bardzo skomplikowana. Chłopaków to raczej ucieszyło, że nikt z obojętnością nie odnosił się do tego co nagrali. Cortege to zespól, który zawsze z dystansem podchodził do tego co robi co znaczy, że nie oglądali sobie pleców czy nie wyrastają im skrzydła po każdej dobrej recenzji. Nie odwiedzali też psychologów po niepochlebnych opiniach. Tych drugich było jednak znacznie mniej. Oczywiście nie da się słowami opisać tego co zawiera Introduction... , trzeba posłuchać samemu.

Tak, skończyło się lato 2002 kiedy to mało się spało o i dużo się piło. Cortegowcy postanowili ostro wziąć się do pracy by przed kolędą nagrać swój trzeci materiał. Stała się jednak rzecz, której nawet fusy w kawie nie były im w stanie przepowiedzieć. Po trzech latach wspólnego grania Michał zwinął swoje bębny i postanowił opuścić kolegów z przyczyn tak zagadkowych, że nadają się one na scenariusz następnego odcinka o przygodach nieustraszonych tropicieli UFOków, agentów Mouldera i Scully! Zespół z dnia na dzień został bez bębniarza. Poszukiwania człowieka który mógłby przejąć wakat po Michale szły opornie. Na dobitkę dla Artura i Sebastiana, pięknowłosy Łukasz również podjął decyzję o kapitulacji i spakowawszy swój instrument zaprezentował kolegom swoje przecudne plecy. Powody jego odejścia są równie enigmatyczne co Michała. Jako że z Sebastiana i Artura żadni detektywi nie próbowali oni dociec z jakich to powodów skład Cortege w ciągu miesiąca zmniejszył się o pięćdziesiąt procent. Sytuacja wydawała się być beznadziejną, gdyż dobrzy instrumentaliści dawno już bawili dzieci lub od rana do wieczora zarabiali na grahama i salceson, a młodzi gitarzyści nie byli na tyle sprawni by podołać trudom gry w zespole grającym już kilka lat. Wiadomo, Cortege to nie szkoła! Tu i ówdzie pojawiły się słuchy, że zespół przestał istnieć. Nawet Artur i Sebastian rozważali taką możliwość gdzieś tam z tyłu głowy. Jednakże, nie dawało im spokoju to, że można ot tak wyrzucić do kosza wszystkie te lata pracy i serca które włożyli w ten band. Postanowili więc poszukać zastępców na wolne stanowiska w zespole nawet gdyby mieli ich wyszarpać samemu sejtanowi. Minął październik kiedy to wszystkie studenciaki z ochotą rozpoczynają swoje potyczki o wyższe wykształcenie, minął listopad kiedy to zgodnie z nazwą spadają liście z drzew, ludzie udają się na groby a Piłsudski na Kasztance przemierza ekrany telewizorów. Nadszedł grudzień. Dzieci ze zdenerwowaniem rozpakowywały prezenty znalezione pod plastikowym drzewem iglastym w ich domach. Wszyscy się cieszyli, nawet duet Cortege do którego uśmiechnęło się szczęście. Jak podczas wieczoru kawalerskiego na amerykańskich filmach gdzie z tortu wyskakuje babka z wielkimi piersiami tak przed osamotnionym duetem pojawił się Kamil alias Tryton!!! który biegły był w sztuce okładania pałkami. Nie pracował on jednak w siłach prewencyjnych policji, grał za to na bębnach. Po kilku wspólnych próbach Sebastian i Artur byli już pewni że dobrze trafili. Rozpoczęło się ogrywanie starego materiału. Po jakimś czasie przyszła pora na nowe hity. Wszystko potoczyło się starym trybem, gitarownik Artur przynosił riffy które razem z fizycznym, Kamilem ubierali w pracę bębnów, a szansonista Sebastian pisał teksty mające mało wspólnego z głębokimi przemyśleniami przedstawicieli nurtu umpa umpa. Wiosna to przepiękny okres, drzewa przyjmują zieloną szatę, łąki zalewa powódź kwiatów, robactwo wychodzi z ziemi a serce ciągnie do serca jak posmarowana strona spadającej kanapki do dywanu. Dżizas po raz kolejny płata figla rzymianom i faryzeuszom i powstaje z martwych, a Cortege zyskuje nowego gitarowego. Imię jego brzmi Radek Nawrocki. Blisko trzy kwartały po odejściu połowy składu Cortege powstaje z popiołu jak wiadomo co.

Dzielni chłopcy pracują obecnie nad ostatnimi utworami na kolejny wyziew pod roboczym tytułem V 666 . Premiera przewidziana jest na początek roku 2004.

Lato to czas wakacji i urlopów. W tym okresie większość ludzi wesoło oddaje się kąpielom słonecznym po których rozwija się u nich rak skóry. Ta pora roku sprzyja również spotkaniom z przyjaciółmi i wspólnemu grilowaniu podczas którego zjada się kawałki brutalnie pomordowanych zwierząt i popija się je ciepłą oranżadą. Wtedy też nastolatki pozbawione czujnego nadzoru pedagogów palą swoje pierwsze piwa i piją pierwsze papierosy, czy jakoś tak... Jednakże nie wszyscy w lecie Roku Pańskiego 2004 poznali smak odpoczynku... W czerwcu wspomnianego wyżej roku czterech niezmordowanych trumniarzy z zespołu Cortege postanowiło po raz trzeci plunąć w twarz ogólnej głupocie, która to ostatnimi czasy zaczyna przybierać formę epidemii w naszym kochanym grajdole. Innymi słowy, kwartet postanowił wejść do studia aby utrwalić swoje melodie dla potomności. Sesja nagraniowa, której wyniki na pewno nie spodobałyby się ojcu Maślaczkowi przebiegała niezwykle sprawnie. Drużyna pod wodzą Artura zakończyła prace nad materiałem po niespełna dwóch tygodniach. Płyta pod tytułem V666 pokazuje niezaprzeczalny rozwój grupy. Mamy tutaj do czynienia z dziełem niezwykle zróżnicowanym. Rozmach kompozycyjny pomiędzy poszczególnymi numerami jest ogromny co z pewnością nie pozwoli nudzić się słuchaczom. Miażdżące średnie tempa charakterystyczne dla zespołu przeplatają się tutaj z motywami bardzo szybkimi z jednej strony i bardzo wolnymi partiami ciągnącymi w dół aż do samego piekła z drugiej strony. W prawie 33 minutach chłopaki zamieścili wiele smaczków znanych z poprzednich propozycji. Możecie np. usłyszeć akustyczny song Adoration nawiązujący do Inner Harmony of Demons z pierwszego demo. Z całą pewnością nie umknie wam gitarowo - wokalny Blessed Be the Exiled Ones, który stanowi rozwinięcie pomysłów z poprzedniej płyty. Właściwie każda piosenka wymagałaby osobnego komentarza i analizy nie chciałbym jednak psuć przyjemności tym, którzy zdecydują się na odbycie samodzielnej podróży poprzez dźwięki zawarte na V666... F.G. Superman

GENEZA TYTUŁU "V666" Nie można jednoznacznie określić czym jest V666. Jest to siła, która żyje w naszych sercach. Siła, która przenika każdą sekundę naszego życia. Nie możemy się od niej uwolnić nawet gdybyśmy próbowali. To siła, która stwarza najwspanialsze monumenty ludzkości. Może ona również przybrać postać najbardziej przerażającej istoty, której głód krwi i życia nigdy nie zostaje zaspokojony. Wreszcie, pomaga ona w spokoju zasypiać pomimo szaleństwa u twoich drzwi... CAN YOU SEE IT IN THE DISTANCE? A SMALL POINT THAT S BEING IGNORED SEEMS THAT NO ONE REALIZES THAT IT S COMING TO DESTROY US!

F.G. Superman zródło: [link widoczny dla zalogowanych]



Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 6:53, 11 Wrz 2005
DROLGOTH
Administrator

 
Dołączył: 23 Cze 2005
Posty: 981
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa





MP3 z oficjalnej strony zespołu:

[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cortege
Forum poświęcone muzyce metalowej Strona Główna -> First Strike
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie GMT  
Strona 1 z 1  

  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin