hekathe |
Administrator |
|
|
Dołączył: 25 Lip 2005 |
Posty: 988 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
|
|
|
|
Było zimne listopadowe popołudnie, zmarznieci, popijając piwo lub inne rozgrzewajace trunki czekaliśmy aż organizatorzy wpuszczą nas do środka Domu Kultury Kolejarza na koncert Huntera w ramach promocji albumu T.E.L.I. Po wejściu, zostawieniu odziezy wierzchniej etc. etc. czekaliśmy dalej. Koncert supportu opóźniał się juz o pół godziny.
Ku mojemu zdziwieniu i rozczarowaniu co niektórych, na scenie nie pojawił sie zapowiadany wczesniej na plakatach i w internecie The Chainsaw, znany mieszkańcom Leszna z tutejszego Hell Festu, tylko zespół SJEL. Kapela zagrała utwory autorskie jak również covery m.in Metallicy. Ich muzyka, choć bardzo energiczna i porywajaca, wydawała się być dość tendencyną.
Charyzmatyczna wokalistka przykuwała wzrok i słuch mocnym, dobrym śpiewem i ruchem scenicznym ale utwory były strasznie podobne jeden do drugiego. Grali około godzinę, bisując utworem "wojna" już po raz drugi tego wieczoru.
Chwila przerwy na sprawy techniczne: strojenie, ustawianie głośnośći itd. Po rozsunięciu kurtyny na scenie, w oparach sztucznego dymu pojawili sie gwiazda dzisiejszego wieczoru - Hunter.
Koncert otworzył utwór pochodzący z najnowszego krążka. Zjawiskiem szokujacym (przy najmniej dla mnie) ale też niczego nie ujmującym brzmieniu Łowców, było połaczenie ostrych gitar z subtelnym, zarazem dobrze wkomponowanymi dźwiękami skrzypiec. Razem tworzyło to bardzo smaczną całość, nadajac znanym kawałkom świeże brzmienie. Zespół nie zapomniał o zagraniu swoich najpopularniejszych i najgłośniej oklaskiwanych utworach - perełkach, takich jak "Fantasmagoria", "Żniwierze umysłów", czy "Kiedy umieram".
W Kolejarzu było tłoczno i duszno. Chciałam nadmienić, iż oznaczało to wielki sukces zespołu, ponieważ w Lesznie - Małym mieście wielkich dyskotek sale koncertowe nie rzadko świecą pustkami. A tu, ludzie przyjeżdzali około 50 km, żeby wysłuchac dobrego koncertu.
Po prawie dwugodzinnym koncercie, hunter bisował dwa razy. Ostatnim utworem był "fallen". Podczas długiej cześci instrumentalnej, frontman Drak ściskał dłonie piszczacych dziewczyn przy barierkach, po czym zespół zszedł ze sceny. Pare chwil później, gdy atmosfera troche się uspokoiła, można było otrzymać autograf, zrobić sobie fotkę lub pogadać chwilę z członkami zespołu.
Muszę przyznać, ze sa to na prawdę fajni kolesie |
|