DROLGOTH |
Administrator |
|
|
Dołączył: 23 Cze 2005 |
Posty: 981 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Skąd: Warszawa |
|
|
|
|
|
|
To miała być relacja z trzeciego dnia Rock Against Terrorism, trzydniowego koncertu odbywającego się w Progresji. Ale z przyczyn nazwijmy to technicznych cała relacja skupi się na występie ROOTWATER, które zbiegiem różnych okoliczności zostało gwiazdą ostatniego wieczoru. Zespoły grające przed ekipą z Warszawy zaprezentowały szeroko pojęty progresywny rock i dla fanów gatunku ich występy mogły się podobać. Reszta publiczności wybrała dyskusje przy stołach wystawionych na zewnątrz klubu.
Rootwater pojawili się na scenie ok. 22.Na występ mieli zatem ok. 30 minut. I tyle mniej więcej zagrali. Ale jak....Ich występ po poprzednich zespołach przypominał walnięcie młotem w czaszkę, energia zespołu udzieliła się wszystkim. W tym krótkim secie zespół dał z siebie niemal wszystko. Nieliczna widownia naprawdę nie miała powodów do narzekań.
Utwory z pogranicza thrashu, death i hard cora spięte świetnym wokalem Maćka Taffa wwiercały się w mózg i pozostawały w nim na długo po koncercie.Widać,że zespół wie o co chodzi na scenie i podczas koncertów. Nie powinno to wcale dziwić mając na względzie to, że w składzie jest Maciek Taff (ex-Geisha Goner) i Sebastian Zusin (ex-Sparagmos) starzy wyjadacze metalowej sceny w Polsce.
Oczywiście pozostał pewien niedosyt, że grali tak krótko, ale z drugiej strony taki głód słuchania zaprocentuje tym, że pójdzie się z chęcią na ich następny koncert.Bardzo mozliwe,że na poczatku pażdziernika ponownie zobaczymy ich w Progresji..
Na zakończenie atrakcją wieczoru był występ grupy PULPETY, która zagrała największy przebój „Hava Nagila”. |
|