Verminard |
Diabełek |
|
|
Dołączył: 15 Lut 2006 |
Posty: 12 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Skąd: ze złomowiska |
|
|
|
|
|
|
Exlibris,Totem,Chainsaw.
Wtorek to raczej kiepska pora na koncerty. Zwłaszcza, gdy w tle gra jakaś Chelsea z Barceloną (tylko 1:1 było)… Nie przeszkodziło to jednak zespołom biorącym udział w Metal Maraton Tour zrobić małego zamieszania w warszawskiej Progresji.
W trasę wyruszyli heavymetalowcy z bydgoskiego Chainsaw i thrash-deathowy Totem. W Warszawie dołączył do nich melodyjny Exlibris, który tenże koncert rozpoczął. Nie żałowali mocy, rozgrzali publiczność rozbudowanymi kawałkami z debiutanckiego albumu „Skyward”. Na plus liczy im się, że brzmieli równie dobrze jak na albumie, a momentami nawet głębiej, ciężej i bardziej agresywnie. Miło było tez popatrzeć, bo w przeciwieństwie do wielu młodych kapel nie tkwili w miejscu, byli żywiołowi, a ruch sceniczny opanowali całkiem nieźle. Przyjemnie popatrzeć było zwłaszcza na wokalistkę. Usłyszeliśmy sporo klawiszy, żeński wokal, ale metalu nie brakowało. Zaserwowali dwa covery: „Hunting High And Low” zespołu Stratovarius – zagrany z większym pazurem niż oryginał oraz ciekawe, bo wzbogacone o partie klawiszy, wykonanie „Out of the Silent Planet” z repertuaru Iron Maiden. Niestety gitarzysta Dani zapamiętale śpiewając refren zagłuszał nieco Asię. Jako ciekawostkę dodam, że cały występ był filmowany i kiedyś pewnie wydadzą go na bootlegu „Live In Progresja” w limitowanym nakładzie 101 kopii. Życzę powodzenia.
Twórczości Totem, który zajął potem scenę, nie znam niestety za dobrze. Wycofałem się nieco na tyły, aby móc spokojnie ocenić występ i trochę się podszkolić. Nawet tam dosięgło mnie mięsiste brzmienie, a podmuch potargał włosy. Totem to żywy dynamit, wpuszczony na scenę generuje tornado pod nią. Jeśli studyjnie są w połowie tak dobrzy jak to, co zobaczyłem, to zdecydowanie warto posłuchać. Dwoje wokalistów porwało publiczność. Zwłaszcza zadziwiła mnie Weronika Zbieg, która wokalnie udziela się też w Sceptic. Nie wiem, gdzie to niepozorne dziewczę mieści ten szatański growl, który z siebie wydobywa. Pani Angela Gossow może zacząć się obawiać konkurencji. Solidna dawka złej energii wsparta coverami Prodigy i Sepultury.
Chainsaw to zespół, który zobaczyć chciałem przede wszystkim. Niestety byłem jednym z nielicznych, gdyż po występie Totem klub nieco się wyludnił. Wokalista Maxx zauważył, że ciężko grać po Totem, ale nie zamierzał się tym przejmować. Zaczynając od „The Beginning” zagrali spory kawałek opowieści z ostatniego koncept-albumu „The Journey into the Heart of Darkness”. Potwierdza się niestety teza, że ta płyta lepiej brzmi w całości w domu. Ale co z tego! Niżej podpisany zaśpiewał z zespołem „Na skrzydłach nocy”, „In flames”, nie wyrabiał przy dynamicznym „Time for…”. Potężny wokalista Maxx, notabene pasujący idealnie na lidera heavymetalowego zespołu, ogłosił zebranym, że z racji zagrożenia ptasią grypą premier rozwiązał zespół Ptaky. Niestety nie dosłyszał mojego pytania i los zespołu Kury pozostaje nieznany. Dodatkowe brawa dla niego za koszulkę z numerem 665 By nagrodzić tych, którzy trwali pod sceną, Chainsaw dał próbkę swojej najnowszej produkcji w kawałku „Obsession”. Były jeszcze „Impatient”, „Otchłań”, może coś jeszcze, bo pamięć już nie ta. Wyszedłbym z solidnym niedosytem, bo niestety moja limuzyna marki Koleje Mazowieckie nie zwykła czekać… Ale wtedy koncert się skończył. Jeśli były jakieś bisy, to niestety nie zobaczyłem. Muszę dodawać, że był za krótki? Sad but true, ale bawiłem się świetnie.
Galeria
[link widoczny dla zalogowanych] |
|