niedźwieć |
Mroczne zło |
|
|
Dołączył: 14 Kwi 2006 |
Posty: 100 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
Skąd: Piotrków Tryb. |
|
|
|
|
|
|
Jako fan Trivium mogę śmiało powiedzieć - nowa płyta ssie pęto! Chłopaki z Trivium wymiatali czaszkojebną mieszankę metalkora z traszem podsypanym deathowymi motywami, a tu nagle jeb! Crusade zagrało w głośnikach mej wieży, a moja panna wchodząca do pokoju powiedziała: "oo, słuchasz Metalliki?" - no i się wiele nie pomyliła. James Alan Hetfield zakipi ze złości, jak usłyszy te bezczelne zżyny!
Pierwszy numer uderza riffem łudząco przypominającym Conquer All naszej szatańskiej maszyny z pomorza, potem zalatuje słodkim metalkorowym pierdzeniem w stylu starego Trivium. Da się to nawet przełknąć, ale potem jest już tylko gorzej. Następny numer - teaser z MySpace - Detonation - hej chłopaki, Kerry King dzwonił - chce z powrotem swoją solówkę! Bez sensu - widzę, że panowie zachodzą w niebezpieczne rejony metalu sportowego, co owocuje minimalną identyfikacją utworów.
Chcecie posłuchać jak brzmiałby pierwszy lepszy numer Maidenów z Hetfieldem na wokalu? Posłuchajcie sobie Anthem - 4-go tracka na albumie.
Ogólnie kupa i tyle. Typy z Trivium wkurwią tą płytą kazdego po kolei - od fanów, którzy uwielbiali brzmienie Ascendancy, poprzez Hetfielda, Kinga, Arrayę, Maidenów i całą plejadę metalowców wliczając nawet cukierkowe ekstremy takie, jak Stratovarius i ManOwar.
Warstwa tekstowa może i ambitniejsza, niż poprzednio, ale nadal nazbyt ociężała i monotonna, co z tego, jeśli muza żywcem stargana z czasów grzywek, lajkrowych gaci i kowbojek.
Co do najbardziej obciachowych momentów płyty - "łooohoł, łooohoł" i "jeehee, jeehee" w kawałku Anthem - standardowa Maidenowska heavy kaka, jak słów brakuje. Eh, a ja jak ta pipa czekałem na tę płytę...
Ogólnie: 6/10 |
|