Po znośnym „Riot Act” Pearl Jam” atakuje uszy słuchaczy koszmarnym „Pearl Jam”. Chyba nawet Eddie Veder nie wie czemu tak nazwał nowe „dzieło”, gdyż nadaje się ono na magnum opus formacji tak jak Mandaryna na gwiazdę opery. Zabrakło pomysłu na pisanie fajnych utworów, a jednocześnie pozostał cały grunge’owy brud i hałas. Kiedyś wraz z Soundgarden i Nirvaną Pearl Jam stał na szczycie ruchu z Seatle. Teraz gdy cały gatunek dogorywa, jego sztandarowy wykonawca postanowił wbić ostatni gwóźdź do trumny. 1/5
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach