m_marcolin |
Pomocnik Szatana |
|
|
Dołączył: 02 Wrz 2005 |
Posty: 235 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Skąd: gliwice |
|
|
|
|
|
|
“Out of the ancient ruins emerged chaos.It shattered the earth with venom – pure and evil. The signs of fate hung heavy as blood in the sky. While the Lord Of The Damned was reborn. Five guardians were dispatched by the Dark Lord. Enforcing his legacy like a shadow of blackness. And the children of the earth devoured their words. And called them Heavy Metal. Forever hail to Majesty. And all with Hellforces – be blessed.”
Czy może być coś piękniejszego? To tekst utworu “The Blessing”, którym Majesty po raz kolejny zaczyna świętą wojnę z wszystkimi wrogami prawdziwego metalu. Niemcy kontynuują drogę obraną na wcześniejszych albumach, jednak ciągle stają się coraz lepszymi kompozytorami. Skutkiem czego są tak wspaniałe utwory jak „Hellforces”, „Sons of a new Milennium”, „Freedom Heart” czy „Like a Raptor”. Jest doniośle, niesamowicie patetycznie i zdecydowanie bardzo rycersko. Nie da się ukryć, że Majesty w wielu miejscach zbliża się do swoich idoli z Manilla Road i przede wszystkim Manowar. Dla jednych to zarzut, kto jednak lubi konwencje z rycerzami, facetami w skórach i wszechobecnym chwaleniem heavy metalowgo życia, będzie w niebo wzięty.
Na pewno posypią się zarzuty, że kiczowato, mało oryginalnie i w ogóle „fe”. Co jednak z tego, skoro jak sami mówi sami o sobie Majesy: „Oh, rock ‘n’ roll Is always present in my soul”. 4/5 |
|