Adi |
Dziadek Belzebub |
|
|
Dołączył: 01 Gru 2005 |
Posty: 537 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
 |
 |
 |
|
Metal ma już za sobą cztery dekady. Przeżył swoje wzloty i upadki. Powstawały nowe style, nowe kapele. Obecnie Ci, co dopiero zafascynowali się metalem, zasłuchuja się w NUMetal, rapcore, metalcore... A koneserzy poszukują nowych wrażań i wygrzebują wytrawne pozycje. Warto jednak cofnąć się w czasie i przypomnieć stare, ponadczasowe albumy.
Defenders Of The Faith jest niewątpliwie taką pozycją. Ta płyta ani przez chwilę nie nudzi. Każdy utwór jest potencjalnym hitem. Mamy tu utwory z typowym heavymetalowym drivem: Freewheel Burning, Jawbreaker, Rock Hard Ride Free, The Sentinel, Eat Me Alive, Some Heads Are Gonna Roll. Nie ma tu jakiejś zbędnej wirtuozerii. Riffy są proste, ale w połączeniu z idealną pracą sekcji rytmicznej powalaja na kolana. Heavymetalowa moc, aż kipi z tych numerów. Szczególnie ciekawy jest Jawbreaker. Zaczynają go same gitary. Na to wchodzi wokal, a dopiero póżniej perka z basem. Pieknie się tu potęguję energia. Wspaniały zabieg aranżacyjny. Są tez utwory w wolniejszych tempach. Leniwie grająca perkusja w Love Bites i Heavy Duty tworzy z tych numerów czołgi, które bezlitośnie przejeżdzają po słuchaczu. Wałek Night Comes Down ma zabarwienie balladowe,ale nie ma tu akustycznych gitar. Po prostu jest nieco spokojniejszy, ale oczywiście odpowiednia siła również tutaj jest zachowana. Na zremasterowanej wersji albumu mamy (wsześniej niewydaną) ładną balladkę Turn On Your Light jako bonus. Tym razem jest to klasyczna ballada heavy - na początku akustycznie, póżniej już mocniej. Niby nic odkrywczego, ale bardzo przyjemne. A na deser, jako drugi bonus, Judas Priest dało nam próbkę tego, jak Heavy Duty i Defenders Of The Faith brzmi live.
Mam wrażenie, że gdyby te numery były zagrane przez inną, nie tak genialną kapelę, straciłyby połowę mocy. A co tu sprawia, że ten album, pomimo swojej prostoty brzmi tak wspaniale? Po pierwsze sekcja rytmiczna. Panowie Dave Holland i Ian Hill świetnie się spisali. Dzięki nim wszyskie kawałki mają silny fundament. Gitarzyści stworzyli proste i noszące riffy. Do tego dochodzą jeszcze nie do podrobienia solówki. Dużo tremolo, chromatyki, a kiedy były potrzebne, pojawiały się też ładne melodie. No a geniusz wokalny Halforda to w zasadzie aksjomat. Rob posiada niesamowity wokal, ma bardzo dużą skalę. Jego głos posiada siłę zarówno w niskich jak i wysokich partiach.
No cóż... Grzechem jest nie znać tego albumu. Pomimo swojego wieku album cały czas robi wrażenie. Może już nie zaskakuje, ale wciąż tętni życiem i przypomina stare dzieje heavy metalu. Takie emocje płyta wywołuje teraz. A w 1984 r? Ach... To było wskazanie nowych horyzontów. Szkoda, że wtedy płyta nie odniosła takiego sukcesu na jaki zasługiwała, ponieważ charakter ówczesnej muzyki uległ nieco skomercjalizowaniu... Jak już wspomniałem na początku, metal ma swoje wzloty i upadki, ale dzięki takim płytom jak "Defenders Of The Faith" będzie wciąż żywy.
Ocena: 5/5
Wydawca: CBS
Spis utworów:
1. Freewheel Burning
2. Jawbreaker
3. Rock Hard Ride Free
4. The Sentinel
5. Love Bites
6. Eat Me Alive
7. Some Heads Are Gonna Roll
8. Night Comes Down
9. Heavy Duty
10. Defenders Of The Faith
Bonusy na zremasterowanej edycji płyty:
1. Turn On Your Light
2. Heavy Duty/Defenders Of The Faith (live) |
|