Verminard |
Diabełek |
|
|
Dołączył: 15 Lut 2006 |
Posty: 12 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Skąd: ze złomowiska |
|
|
|
|
|
|
Mówi się , że Polska black i death metalem stoi. Może i tak, ale Polacy nie gęsi i swój melodyjny heavy mają.
Debiutancki krążek warszawskiego Exlibris nim zacznie cieszyć uszy, cieszy nasze oczy. Płytka wydana jest w bardzo estetycznym digipacku. Jedyne co można mu zarzucić, to brak jakiejkolwiek wkładki, a co za tym idzie - tekstów. Dobrze, że są na stronie zespołu, ale mały niesmak pozostaje. Już grafika na okładce, mogąca budzić skojarzenia z Mroczną Wieżą z powieści Stephena Kinga, zdradza z jakim gatunkiem muzyki będziemy mieli do czynienia. Będzie baśniowo, będzie melodyjnie. Ale nie zaczynam od porównań, żeby nie psuć „Skyward” wejścia, bo płyta to zacna.
Na krążku znalazło się dziesięć kompozycji, średnio po 6 minut każda. Do tego należy dodać klimatyczny wstęp na gitarę i klawisze. W sumie 58 minut materiału - całkiem sporo jak na debiutancką płytę. Utwory są melodyjne, szybkie, z energią, noga sama zaczyna przytupywać do rytmu, a refreny cisną się na usta. Na złapanie oddechu jest i ballada – „Impure”. Bardzo dużą rolę we wszystkich kompozycjach grają klawisze, które stanowią równoprawny instrument dodając melodyjności. Wprowadzają też sporo smaczków - jak folkowe wstawki w „Galleon” czy intra. Ale porządnych riffów nie brakuje - na przykład na początku „Cold”. Album ma lekko progresywny klimat - oprócz schematu zwrotka-refren dostaniemy sporą dawkę gitarowych solówek, klawiszowych pasaży i przejść. Nie wspomniałem jeszcze o wokalistce - ten element na pewno pozytywnie wyróżnia Exlibris z fali zespołów grających melodyjny heavy metal. Joanna śpiewa z uczuciem, chwilami nieco agresywniej i słucha się jej bardzo przyjemnie, bez znużenia czy irytacji. Muzykom technicznie niewiele można zarzucić. Wiadomo, że jeszcze długa droga przed nimi, ale już teraz mają co pokazać. Dodam od siebie, że grać potrafią nie tylko w studiu, ale znakomicie przenoszą technikę i żywiołowość na koncerty.
Niestety album ma też wady. Dla tych którzy nie lubią klawiszy w metalu ich duża ilość będzie podstawowym minusem. Bas jak dla mnie jest zbyt schowany, ale to jedyny minus brzmienia. Może też zmęczyć natłok dodatków, finezyjnych zagrywek i tym podobnych smaczków. Wtedy wadą staje się długość albumu - godzina to jednak sporo. Nie potrafię wysłuchać go dwa razy z rzędu, za drugim razem ograniczam się tylko do wybranych utworów. Gdyby go skrócić do 40-45 minut byłby ideał.
Dla fanów Nightwish, Stratovarius, Edguy wysłuchanie Exlibris to rzecz obowiązkowa. Zwłaszcza, że ten pierwszy stracił wokalistkę, drugi nagrywa coraz słabsze płyty, a trzeci odnalazł się w kabaretowej odmianie metalu. A, że cena jest odwrotnie proporcjonalna do jakości - tym bardziej warto. Solidna robota
4-/5
Exlibris „Skyward”
Wydawca: wydana własnym sumptem
Rok wydania: 2006
1. The Last Stand
2. Enslaved
3. Nowhere To Turn
4. Seven Wishes
5. Waiting For The Dawn
6. Galleon
7. Heaven In Flames
8. Cold
9. Impure
10. Trapped Under The Sky
11. Amnesia
|
|