m_marcolin |
Pomocnik Szatana |
|
|
Dołączył: 02 Wrz 2005 |
Posty: 235 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Skąd: gliwice |
|
|
|
|
|
|
Kiedy Drolgoth zaproponował mi pisanie recenzji płyt również tych mniej znanych zespołów miałem pewne obawy. Bałem się, że będę wystawiał same niskie oceny, gdyż bandy z udnergroundu nie wytrzymają porównania z gwiazdami. Okazało się jednak, że jest zupełnie inaczej. Butelka nagrała przyzwoity album, a bohaterowie tej recenzji, czyli Acrimonia, powalili mnie na kolana. Dotychczas wydawało mi się, że znam większość ważniejszych Polskich grup, a naprawdę nie miałem pojęcia o istnieniu TAKIEJ kapeli. Acrimonia łamie wszystkie schematy obowiązujące we współczesnej ciężkiej muzyce. Łączy ze sobą elementy heavy, thrash, death metalu oraz jazz. Ten eklektyzm sprawia, że mamy do czynienia z zupełnie nową jakością w polskim metalu. Do warszawiaków można co prawda przyczepić etykietkę progressive, ale świadczy to bardziej o ich podejściu do komponowania niż o samej muzyce, bo ta z dokonaniami Dream Theater czy Porcupine Tree ma raczej mało wspólnego. Kojarzy się bardziej ze spuścizną Cynic czy Pestilence choć to porównania też nie do końca trafne. Muzycy bawią się grając, a jednocześnie słychać, że wkładają w komponowanie utworów całe serce. Daje to piorunujący efekt. Każdy kawałek jest inny, każdy przemyślany i dopracowany do perfekcji, ale jednak posiadający własną specyfikę. Bardzo trudno coś wyróżnić, mnie jednak szczególnie podoba się „Don’t fuck with me”, w którym zespól pokazuje swoje możliwości. A chłopaki mają czym się chwalić. Basista "Zawadzior" nie ogranicza się do tworzenia tła, lecz jego instrument często wysuwa się na pierwszy plan. "Peter", odpowiedzialny za wokalizy i gitarę, również pokazuje klasę. Solówek i riffów słucha się bardzo przyjemnie, a śpiew to temat na zupełnie inną historię. Facet ma niesamowitą skalę głosu czasem wokal przypomina Draka (Hunter), czasem Quothrona (Bathory), a w partiach z growlingiem Steve Tuckera (ex Morbid Angel). Jednak Moim zdaniem największą gwiazdą jest pałker "Beny". Nie wiem gdzie kolęś się tego nauczył, ale wymiata aż miło, jego styl kojarzy się trochę z grą Gene Hoglana. Może to jeszcze nie ten poziom, ale niedługo, kto wie? Mam nadzieję, że znajdzie się w naszym kraju jakaś wytwórnia, która da szansę zaprezentowania Acrimoni w Europie. Nie pożałują. 5/5 |
|